wtorek, 25 lutego 2014

Pocztówka instant z Londynu - London Classic

„London Classic” to już ostatnia z pocztówek instant, którą wysyłamy z Londynu. Pocztówka najbardziej pocztówkowa, bo przedstawia jedne z najważniejszych atrakcji turystycznych Londynu, bez, których nie może się obejść żadna przyzwoita, zorganizowana wycieczka. Spoiwem dla pięciu pokazywanych tu fotografii jest rzeka - Tamiza, która snuje się poprzez centrum wielkiego miasta, skupiając nad swoimi brzegami najważniejsze punkty dla turystycznych westchnień. Chciało by się teraz napisać, że owe atrakcje narcystycznie przeglądają się w tej rzece, ale mając na uwadze jak bardzo brudna i błotnista jest Tamiza, było by to zdecydowane nadużycie. 






niedziela, 23 lutego 2014

Pocztówka instant z Londynu - London Village.

„London Village” - tak zatytułowaliśmy kolejny zestaw pięciu zdjęć z naszego pobytu w Londynie. Gęsi, kwiaty, stary mur, stacja kolejowa na odludziu, to wszystko udało nam się odnaleźć w centrum wielomilionowego miasta. Miasta, które jest zlepkiem mnóstwa wsi i małych miasteczek- unikalnych mikroświatów, które razem tworzą metropolię. Podoba nam się ten rustykalny i ponadczasowy charakter zdjęć, który mocno przeciwstawia się powszechnemu wyobrażeniu o wielkim, tłocznym, nowoczesnym i współczesnym mieście. Pokazuje to, że nie ważne ile w mieście jest luksusowych domów handlowych, ile samochodów marki Porsche można zobaczyć w ciągu minuty na ulicy, to i tak życie ludzi toczy się w zakamarkach - w ciepłym świetle wiosennego słońca, w cichej ulicy, przyjaznej kawiarni, na zielonej trawie. Ludzie, nawet ci z wielkiego miasta, chyba nie potrafią żyć na stałe, w bezosobowej przestrzeni metropolii, napędzanej odjazdami metra i notowaniami na London Stock Exchange. Przypomina nam to wszystko słowa z muralu  Loesje*, że „z punktu widzenia drogi mlecznej, wszyscy jesteśmy ze wsi”…






czwartek, 20 lutego 2014

Pocztówka instant z Londynu - London Vintage

Stolica Zjednoczonego Królestwa ma w sobie wszystko, czego potrzeba do szczęścia amatorom dobrej kawy, sztuki, fotografii, musicali i kuchni. Pewnie właśnie dlatego, nim się spostrzegliśmy nasz pobyt w Londynie dobiegł końca i trzeba było wracać. Nasze londyńskie wakacje zaczęliśmy od przedstawienia „Billy Elliot”, o którym marzyliśmy od dawna. Potem łapaliśmy inspiracje na wystawie Paula Klee w Tate Modern oraz Davida Hockneya w Dulwich Picture Gallery. Odczuwaliśmy przestrzeń na wystawie architektury w Royal Academy of Arts i zjedliśmy kolację w towarzystwie Damiena Hirsta w Tramshed. Poza tym, wypiliśmy świetną kawę w Sharps, odwiedziliśmy sklep Lassco Ropewalk ze starymi klimatycznymi meblami i lampami oraz zagłębiliśmy się w pchli targ na Portobello Road. Udało nam się zrobić prawie wszystko co sobie zaplanowaliśmy przed wyjazdem i nawet trochę przesycić wielkim miastem. Z przyjemnością wróciliśmy, więc do Szkocji mając jednak nadzieje, że kiedyś uda nam się odwiedzić Londyn jeszcze raz. 
Oczywiście cały czas był z nami aparat Polaroid SX-70. Zrobiliśmy około 15 zdjęć, które najbliższym czasie pokażemy na blogu. Teraz pierwszy z zestawów fotografii, który można by zatytułować „ London Vintage”. 






poniedziałek, 10 lutego 2014

Instant light Tarkovsky Polaroids

Dziś zabieramy Was w podróż instant na wieś, gdzie spędzimy słoneczne i beztroskie lato. Naszym przewodnikiem będzie Andrei Tarkovsky, rosyjski reżyser znany wielu z nastrojowych filmów a niewielu także z polaroidowych fotografii. Naszą trasę wyznaczy sześćdziesiąt zdjęć, na których reżyser uwiecznił swoich najbliższych, wnętrza domu letniskowego, wiejskie krajobrazy i martwą naturę. Nie to jednak jest ich głównym tematem. Podobnie jak w filmach Tarkovsky’ego, także na zdjęciach kluczową rolę odgrywa światło. Ciepłe, miękkie, nieco rozproszone przynoszące na myśl popołudniowy spacer przez kwiecistą łąkę. Patrząc na Polaroidy Tarkovsky’ego czuje się powiew ciepłego wiatru, słyszy szum liści i szczekanie psa, który ugania się w trawie za motylami.  


czwartek, 6 lutego 2014

Pamiętnik SX-70, pierwsze udane zdjęcia.

...Dziś chcielibyśmy, pochwalić się pierwszymi zdjęciami z naszego Polaroida SX-70, które uważamy za udane. Pierwszy zestaw pochodzi z niedalekiego portu, drugi - z centrum miasta - z głównej ulicy Edynburga. Sfotografowaliśmy to, co akurat było w zasięgu i wydało nam się interesujące; oczywiście efekty nie odwzorowują dokładnie zamierzeń, ale są dzięki temu ciekawsze i bardziej zaskakujące. Jak choćby ciemniejszy pasek, który pojawia się po prawej stronie zdjęć; na razie nie wiemy jeszcze dlaczego. Próbowaliśmy sprawdzić jak nasz nowy aparat i dostępne do niego filmy radzą sobie z nasyconymi kolorami i z ostrością. Efekty bardzo nam się podobają, zdjęcia mają lekko przydymione, niebieskawe kolory i polaroidową ostrość. W połączeniu z białą ramką, wyglądają jak okno lub zasłona, przez którą można dojrzeć inny świat. Przywodzi to na myśl  teatralny klimat, kiedy niby zwykłe, codzienne rzeczy, nabierają niezwykłych cech i pozorów nierealności. I to chyba wyjaśnia naszą sympatię dla zdjęć Instant, które przeciwstawiając się dążeniu do perfekcyjności, proponują inny obraz rzeczywistości, który poprzez swoją niedoskonałość jest o wiele bardziej pociągający. Jednocześnie, taki charakter zdjęć nie jest wynikiem nałożonego filtra czy komputerowej manipulacji - jest to niedoskonałość naturalna, która tylko dowodzi autentyzmu polaroidowych fotografii... 



poniedziałek, 3 lutego 2014

Tani Armani

Długo rozmyślaliśmy nad odpowiednim tekstem, pasującym do zdjęć, które zamieszczamy poniżej. Bowiem w przypadku naszego bloga nie rzadko jest tak, że najpierw zastanawiamy się nad fotografiami a dopiero w drugiej kolejności nad słowami do nich pasującymi. W tym przypadku ze słowami mamy pewien problem. Bo co można napisać o zdjęciach sklepowych wystaw? Gdzie zostały zrobione? Jakie sklepy uwieczniliśmy? Za ile możemy w nich kupić pasek, spodnie, torbę? A może powinniśmy pokusić się o „wielce odkrywczą” analizę, że jedna torebka ze sklepu Louis Vuitton jest warta tyle ile cały sklep Tani Armani? Moglibyśmy w te analizy się zagłębić i porównać ile rzeczy w tych sklepach można kupić zarabiając minimalną stawkę na godzinę w UK a ile w Polsce. Moglibyśmy ale tego nie zrobimy, gdyż zupełnie nie o tym myśleliśmy, gdy robiliśmy te zdjęcia. Właściwie to nie myśleliśmy wtedy o niczym konkretnym. Ot tak, zobaczyliśmy ciekawy szyld lub niecodzienną wystawę i postanowiliśmy to uwiecznić. A, że uzbierało się tych zdjęć już kilka i wszystkie z nich mają w sobie coś co powoduje, że dobrze prezentują się w jednym zestawie, postanowiliśmy je dzisiaj pokazać na blogu. Ot to właśnie cała cała geneza dzisiejszego wpisu. 







Uwaga i teraz nagle przy końcu tworzenia dzisiejszego posta zaświeciła się nam w głowach żarówka i przypomniał cytat Edwina Landa: „Marketing is what you do when your product is no good.” Nie wiemy czy słowa te pasują do naszych zdjęć, (mamy wrażenie, że trochę tak) ale bardzo nam się podobają, więc postanowiliśmy je tu umieścić.