wtorek, 4 marca 2014

Mamuty na wymarciu


Kilka tygodni temu w sieci znaleźliśmy informację o projekcie, w którym dwadzieścia amerykańskich gwiazd zostało sportretowanych przy pomocy wielkiego aparatu Polaroid Mammoth Camera. Efekt sesji nie powalił nas na kolana, jednak cała akcja przypomniała nam o innym, dużo ciekawszym projekcie fotograficznym, w którym został wykorzystany ten ogromny aparat. 


Autorem i pomysłodawcą tego przedsięwzięcia jest Tim Mantoani, który na zdjęciach postanowił uwiecznić znanych fotografów wraz z ich najważniejszymi pracami. Zanim jednak powiemy o samym projekcie, najpierw klika słów o aparacie, który jak przystało na mamuta jest już niemal na wymarciu.
W latach siedemdziesiątych Polaroid wprowadził do swojej oferty nowy, kolorowy film Polacolor. Wówczas także, firma zaczęło oferować filmy natychmiastowe w formacie 8 x 10 cali. Pod wpływem tych dwóch czynników zrodził się pomysł by stworzyć dużo większy aparat do fotografii natychmiastowej, mogący pokazać jakość nowego filmu. Budowie prototypu przewodniczył Edwin Land. Użyto go po raz pierwszy w 1976 roku do sportretowania uczestników corocznego spotkania współudziałowców. W 1977 oraz 1978 roku w pracowniach Polaroida powstało 5 aparatów, wszystkie pod dyrekcją Johna McCanna. Nowa gigantyczna konstrukcja wykonywała zdjęcie w formacie 20 x 24 cale czyli ok 50 x 60 cm i ważyła 107 kg. Nikt, chyba więc, nie ma wątpliwości skąd wzięła  się nazwa, Polaroid Mammoth Camera. 
Do korzystania z „mamuta” zostali zaproszeni artyści i fotograficy. W zamian za korzystanie ze studia, sprzętu oraz materiałów im potrzebnych, Polaroid mógł zatrzymać, dla swojej kolekcji, kilka z powstałych prac.  

„Mamuty” zostały wysłane w różne miejsca na świecie. Obecnie jeden z nich znajdują się w Nowym Jorku, innych w Cambridge w stanie Massachusetts, kolejny w Paryżu, następny w bliskiej nam czeskiej Pradze a ostatni w muzeum uniwersytetu Harvarda. W Nowym Jorku znajduje się również  jeszcze inny „mamuci” aparat nie jest to jednak jeden z pięciu oryginalnych modeli, lecz prototyp Polaroid Mammoth Camera.

Pierwsze zdjęci do swojego projektu Tim Mantoani zrobił pod koniec 2006 roku. Była to dla niego odskocznia od zleceń komercyjnych, przy których nie miał okazji wykorzystywać aparatów  analogowych oraz dużego formatu. Mantoani pragnął uwiecznić coś co było dla niego ważne i znaczące. Zadzwonił więc do dwóch zaprzyjaźnionych fotografów: Jima Marshalla i Michaela Zagarisa i poprosił o przyjście do studia. Poprosił ich wówczas o przyniesienie ze sobą swojego jednego znaczącego zdjęcia, które mieli trzymać w trakcie robienia portretu. 
Już po pierwszej sesji autor projektu przekonał się, że było coś szczególnego w obrazach, na których fotograf i jego fotografia dzielą tę samą, równorzędną przestrzeń. Przekonał się także, że coraz więcej radości i zadowolenia daje mu nie tyle samo robienie zdjęć, co reżyserowanie całych ujęć.


Z każdym kolejnym zdjęciem Tim Mantoani chciał robić ich więcej. Nie było to jednak łatwe. Najistotniejsze przy powstawaniu projektu były czas, pieniądze i organizacja. Należało sprowadzić fotografa do aparatu lub aparat do fotografa. Dwa z oryginalnych polaroidów można było wynająć w San Francisco lub Nowym Jorku. Mantoani odbył, więc niezliczoną ilość podróży do tych miejsc. Koszt jednej odbitki na początku projektu wynosił 75 dolarów potem jednak wzrósł do 200 dolarów. Z tego też powodu autor musiał czasem zawieszać kontynuowanie projektu do czasu uzbierania  pieniędzy na kolejne ujęcia.

Więcej zdjęć z projektu możecie znaleźć na stronie Behind Photographs . O autorze i jego zdjęciach możecie również przeczytać w 6 numerze magazynu Pokochaj Fotografię.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz